Pograncize
Fraza v|rgWydanie II
Rok wydania: 2018
ISBN: 978-83-60678-78-7
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 326
Wymiary: 130 x 200
Dostępność: Dostępna za 3-5 dni
33.60 zł
Oparta na motywach autobiograficznych książka Hanny Świderskiej opisująca pierwsze lata pobytu autorki na emigracji w Wielkiej Brytanii.
"Ogromna większość Polaków napłynęła do Anglii po zakończeniu wojny jako żołnierze i ich rodziny i pierwsze kroki na tej niegościnnej Wyspie stawiała w obozach, gdzie w ramach PKPR wojsko szykowało się do demobilizacji i gdzie Anglicy umieszczali rodziny napływające z Indii, Afryki, Środkowego Wschodu, Niemiec i dokąd tylko los je rzucił. U szczytu tej inwazji było na Wyspie ok. 500 obozów i hosteli częściowo lub całkowicie polskich. Angielskie władze traktowały je jako zjawisko przejściowe, które samo zaniknie, gdy ich mieszkańcy wrócą do Polski, wyemigrują za morza lub wejdą w miejscowe społeczeństwo. Ale w tamtych latach Polakom nie było śpieszno wsiąkać wśród tubylców: życie w obozach było tanie, żyło się wśród swoich (co do minimum ograniczało kontakty ze światem zewnętrznym i starszym uniemożliwiało naukę języka), a z chwilą znalezienia pracy można było uciułać trochę gotówki, by wreszcie po ludzku się ubrać (...) i zdobyć trochę domowych sprzętów "jak u ludzi", a nawet - jeśli w rodzinie pracowało kilka osób - zebrać większą sumkę na wstępną ratę na kupno domu w mieście - szczyt ówczesnych marzeń."
(ze wstępu)
"Ogromna większość Polaków napłynęła do Anglii po zakończeniu wojny jako żołnierze i ich rodziny i pierwsze kroki na tej niegościnnej Wyspie stawiała w obozach, gdzie w ramach PKPR wojsko szykowało się do demobilizacji i gdzie Anglicy umieszczali rodziny napływające z Indii, Afryki, Środkowego Wschodu, Niemiec i dokąd tylko los je rzucił. U szczytu tej inwazji było na Wyspie ok. 500 obozów i hosteli częściowo lub całkowicie polskich. Angielskie władze traktowały je jako zjawisko przejściowe, które samo zaniknie, gdy ich mieszkańcy wrócą do Polski, wyemigrują za morza lub wejdą w miejscowe społeczeństwo. Ale w tamtych latach Polakom nie było śpieszno wsiąkać wśród tubylców: życie w obozach było tanie, żyło się wśród swoich (co do minimum ograniczało kontakty ze światem zewnętrznym i starszym uniemożliwiało naukę języka), a z chwilą znalezienia pracy można było uciułać trochę gotówki, by wreszcie po ludzku się ubrać (...) i zdobyć trochę domowych sprzętów "jak u ludzi", a nawet - jeśli w rodzinie pracowało kilka osób - zebrać większą sumkę na wstępną ratę na kupno domu w mieście - szczyt ówczesnych marzeń."
(ze wstępu)
Klienci, którzy oglądali tą książkę oglądali także:
• Kobiety króla Kazimierza III Wielkiego
• Rozwód w XIX wieku na centralnych ziemiach polskich
• Pogórze Przemyskie
• Miasto i Gmina Bolków na dawnych pocztówkach
• Ale mnie strzeż od wszelkiego złego
• Żołnierze banici
• Kresy w twórczości Juliana Wołoszynowskiego
• Pogranicze religii i polityki - wybrane problemy
• Rapsodia Świdnicka
• Moje uniwersytety
• Rozwód w XIX wieku na centralnych ziemiach polskich
• Pogórze Przemyskie
• Miasto i Gmina Bolków na dawnych pocztówkach
• Ale mnie strzeż od wszelkiego złego
• Żołnierze banici
• Kresy w twórczości Juliana Wołoszynowskiego
• Pogranicze religii i polityki - wybrane problemy
• Rapsodia Świdnicka
• Moje uniwersytety