Sezon maczet
CzarneRok wydania: 2012
Seria: Reportaż
ISBN: 978-83-7536-343-2
Oprawa: miękka
Ilość stron: 264
Wymiary: 125 x 195
Dostępność: Niedostępna
35.00 zł
"Sezon maczet to druga część trylogii Jeana Hatzfelda poświęconej ludobójstwu w Rwandzie. W Nagości życia reporter ""Libération"" spisał świadectwa nielicznych ocalałych Tutsi. Tym razem zwraca się do mieszkających na skraju bagien sprawców rzezi. Dziesięciu mężczyzn odsiadujących kary więzienia w Rilimie decyduje się mówić. Są wśród nich rolnicy, były wojskowy, nauczyciel. Wiosną 1994 roku stali się bezlitosnymi katami swoich sąsiadów, członków tej samej drużyny piłkarskiej, ludzi, z którymi chodzili na niedzielne msze, przyjaciół. Mówią, że starali się jedynie dobrze wykonać swoją pracę, nie oszczędzać nikogo. Tygodniami, od rana do wieczora, zabijali w ramach przygotowywanego od miesięcy planu. Nie próbują się usprawiedliwiać, pomniejszać swojej odpowiedzialności. Opowiadają szczerze, starając się po czasie zrozumieć sytuację, która ich przerosła. Jak stwierdza jeden z nich: ""Trudno jest nas osądzić, gdyż to, co robiliśmy, przekracza granice ludzkiej wyobraźni"". Sezon maczet to książka porażająca, zwłaszcza kiedy wiemy, że Ignace, Pio, Leopord i wszyscy inni po kilku latach wiezienia wrócili w rodzinne strony.
"Przez półtora miesiąca wiosną 1994 roku dziesięciu mężczyzn z plemienia Hutu mordowało swoich sąsiadów z powiatu Nyamata w Rwandzie. Wstawali o świcie, jedli obfite śniadanie, zbierali się na bagnach i wyruszali na polowanie. Przez cały dzień zabijali każdego Tutsi, którego spotkali, zwykle rąbiąc go maczetą na kawałki, a potem, gdy dowódca grupy gwizdkiem dawał sygnał do zakończenia roboty, wracali do domu, brali kąpiel, jedli kolację i wychodzili pogadać z kolegami przy piwie o tym, jak minął dzień. Po latach mordercy z Nyamaty opowiadają o tym Jeanowi Hatzfeldowi. Jednak najbardziej wstrząsający dla czytelnika nie będzie opis zbrodni, ale poczucie, że czegoś w tej książce brakuje. A brakuje choćby śladu ludzkich uczuć: poczucia winy, żalu ze strony morderców wobec ofiar i ich rodzin. Książka Hatzfelda jest przenikliwym studium zła w jego najbardziej banalnej formie, klinicznym opisem zachowań człowieka, który traci zdolność odróżniania dobra od zła".
Dariusz Rosiak
"Przez półtora miesiąca wiosną 1994 roku dziesięciu mężczyzn z plemienia Hutu mordowało swoich sąsiadów z powiatu Nyamata w Rwandzie. Wstawali o świcie, jedli obfite śniadanie, zbierali się na bagnach i wyruszali na polowanie. Przez cały dzień zabijali każdego Tutsi, którego spotkali, zwykle rąbiąc go maczetą na kawałki, a potem, gdy dowódca grupy gwizdkiem dawał sygnał do zakończenia roboty, wracali do domu, brali kąpiel, jedli kolację i wychodzili pogadać z kolegami przy piwie o tym, jak minął dzień. Po latach mordercy z Nyamaty opowiadają o tym Jeanowi Hatzfeldowi. Jednak najbardziej wstrząsający dla czytelnika nie będzie opis zbrodni, ale poczucie, że czegoś w tej książce brakuje. A brakuje choćby śladu ludzkich uczuć: poczucia winy, żalu ze strony morderców wobec ofiar i ich rodzin. Książka Hatzfelda jest przenikliwym studium zła w jego najbardziej banalnej formie, klinicznym opisem zachowań człowieka, który traci zdolność odróżniania dobra od zła".
Dariusz Rosiak
Klienci, którzy oglądali tą książkę oglądali także: