Zwiena Wachmistrowa
Napoleon VRok wydania: 2016
ISBN: 978-83-65652-44-7
Oprawa: miękka
Ilość stron: 66
Wymiary: 180 x 250
Dostępność: Na półce
25.00 zł
Termin „zwieno” jest trudny do przetłumaczenia na język polski, tak w XIX wieku nazywano najmniejszy pododdział, odpowiednik dzisiejszej sekcji. W sowieckim lotnictwie termin ten oznaczał klucz (sekcję) złożony z kilku samolotów. Ponieważ nazwa rosyjska utrwaliła się w wielu językach, w dalszej części tekstu też będzie używana w oryginale.
Początek „Zwiena” w niczym nie zapowiadał rozmachu dalszych prac. Zaczęło się zgoła niewinnie, od modelu. W 1930 roku w Instytucie Naukowo-Badawczym Wojsk Lotniczych (NII WWS) ogłoszono konkurs na projekt celu latającego przeznaczonego do szkolenia strzeleckiego pilotów myśliwskich. Brygadą NII testującą ciężkie samoloty kierował w tym czasie inżynier Władimir Siergiejewicz Wachmistrow, który przedstawił projekt modelu o rozpiętości ok. 1 m. Model ten nie miał startować samodzielnie, lecz miał być wynoszony na górnym płacie samolotu R-1.
Próby przeprowadzał osobiście pomysłodawca Rybałczuk, także nawigator i pilot. Puszczony wolno samolocik wykonywał ewolucje, jakich nie można było uzyskać przy celu holowanym.
Skoro mógł startować model, czy nie spróbować tego samego z prawdziwym samolotem?
Rosjanie twierdzą, że Wachmistrow nigdy nie słyszał o rozwiązaniu jakie John Porte zastosował w łodzi latającej swojej konstrukcji. Dziś trudno powiedzieć czy tak było. Być może nie wiedział też o dwóch wcześniejszych patentach, bowiem później w 1934 roku usiłował opatentować bez skutku swój pomysł.
A pomysł Wachmistrowa polegał na stworzeniu zespołu: samolot bombowy z własną eskortą myśliwską.
Początek „Zwiena” w niczym nie zapowiadał rozmachu dalszych prac. Zaczęło się zgoła niewinnie, od modelu. W 1930 roku w Instytucie Naukowo-Badawczym Wojsk Lotniczych (NII WWS) ogłoszono konkurs na projekt celu latającego przeznaczonego do szkolenia strzeleckiego pilotów myśliwskich. Brygadą NII testującą ciężkie samoloty kierował w tym czasie inżynier Władimir Siergiejewicz Wachmistrow, który przedstawił projekt modelu o rozpiętości ok. 1 m. Model ten nie miał startować samodzielnie, lecz miał być wynoszony na górnym płacie samolotu R-1.
Próby przeprowadzał osobiście pomysłodawca Rybałczuk, także nawigator i pilot. Puszczony wolno samolocik wykonywał ewolucje, jakich nie można było uzyskać przy celu holowanym.
Skoro mógł startować model, czy nie spróbować tego samego z prawdziwym samolotem?
Rosjanie twierdzą, że Wachmistrow nigdy nie słyszał o rozwiązaniu jakie John Porte zastosował w łodzi latającej swojej konstrukcji. Dziś trudno powiedzieć czy tak było. Być może nie wiedział też o dwóch wcześniejszych patentach, bowiem później w 1934 roku usiłował opatentować bez skutku swój pomysł.
A pomysł Wachmistrowa polegał na stworzeniu zespołu: samolot bombowy z własną eskortą myśliwską.
Klienci, którzy oglądali tą książkę oglądali także:
• Zmarnowany potencjał
• Żelazne rekiny Dönitza
• Bitwa Oddziału Partyzanckiego Zenona w Jeziorach
• Za drutami obozów sowieckich Wspomnienia
• Zwierzę jako sacrum w pradziejach i starożytności, tom I
• Jagdflieger
• Biblioteka utraconych książek
• Liban Religia - Wojna - Polityka
• Bieżeństwo 1915
• Złośliwa śmierć. Historia pułapek wojennych od I wojny światowej do Wietnamu
• Żelazne rekiny Dönitza
• Bitwa Oddziału Partyzanckiego Zenona w Jeziorach
• Za drutami obozów sowieckich Wspomnienia
• Zwierzę jako sacrum w pradziejach i starożytności, tom I
• Jagdflieger
• Biblioteka utraconych książek
• Liban Religia - Wojna - Polityka
• Bieżeństwo 1915
• Złośliwa śmierć. Historia pułapek wojennych od I wojny światowej do Wietnamu