Cud nad Bałtykiem
InforteditionsRok wydania: 2024
Seria: Pola Bitew
ISBN: 978-83-67730-77-8
Oprawa: miękka
Ilość stron: 92
Wymiary: 165 x 235
Tom: 128
Dostępność: Na półce
35.00 zł
Jeszcze przed świtem 6 września 1760 roku gwałtowna bałtycka burza, która niepokoiła sprzymierzonych od co najmniej tygodnia, nagle ustąpiła. Wydawało się, że natura igra z przeciwnymi stronami pod murami Kołobrzegu, zmuszając wrogów do porzucenia swoich planów. Niebo znów się przejaśniło, a nad brzegiem krążyły setki mew – wraki rozbitych okrętów obiecywały ptakom ucztę. Wybrzeże w pobliżu twierdzy usiane było zmiażdżonymi przez fale beczkami z wołowiną, którą rozsypano po piasku i która miała brudnoszary, wyjątkowo nieapetyczny kolor. Ciał martwych marynarzy nie było widać na brzegu – zostały wcześniej usunięte przez rosyjski oddział desantowy, który zdążył wylądować przed rozpoczęciem sztormu.
Tego samego ranka bombardowanie twierdzy z okrętów rosyjsko-szwedzkiej eskadry zostało wznowione z taką samą energią. Ogniem nadal dowodził energiczny ober-czechmeister Demidow, który w rzeczywistości przejął całe dowodzenie operacją oblężniczą, pozostawiając admirałowi Miszukowowi jedynie reprezentacyjne funkcje nominalnego głównodowodzącego. Stary admirał czuł się nie najlepiej – tygodniowy sztorm miał wyjątkowo negatywny wpływ na i tak już nadszarpnięte zdrowie 76-letniego wilka morskiego.
Rankiem 6 września załoga 100-działowego rosyjskiego okrętu flagowego Swiatoj Dmitrij Rostowskij była świadkiem przygnębiającego widowiska. Gdy tylko morze się uspokoiło, a świt pojawił się na horyzoncie pod okrzykami mew, dwaj adiutanci, otworzywszy nogami drzwi kajuty kapitańskiej, wyciągnęli Zachara Daniłowicza, trzymając go za ramiona, aby zbadał wybrzeże po ustąpieniu sztormu. Admirał nie spał poprzedniej nocy – dręczył go katar i krwawiące rany, które pokrywały całe jego ciało i uniemożliwiały mu nawet założenie kamizelki, by godnie prezentować się przed załogą...
(fragment)
Tego samego ranka bombardowanie twierdzy z okrętów rosyjsko-szwedzkiej eskadry zostało wznowione z taką samą energią. Ogniem nadal dowodził energiczny ober-czechmeister Demidow, który w rzeczywistości przejął całe dowodzenie operacją oblężniczą, pozostawiając admirałowi Miszukowowi jedynie reprezentacyjne funkcje nominalnego głównodowodzącego. Stary admirał czuł się nie najlepiej – tygodniowy sztorm miał wyjątkowo negatywny wpływ na i tak już nadszarpnięte zdrowie 76-letniego wilka morskiego.
Rankiem 6 września załoga 100-działowego rosyjskiego okrętu flagowego Swiatoj Dmitrij Rostowskij była świadkiem przygnębiającego widowiska. Gdy tylko morze się uspokoiło, a świt pojawił się na horyzoncie pod okrzykami mew, dwaj adiutanci, otworzywszy nogami drzwi kajuty kapitańskiej, wyciągnęli Zachara Daniłowicza, trzymając go za ramiona, aby zbadał wybrzeże po ustąpieniu sztormu. Admirał nie spał poprzedniej nocy – dręczył go katar i krwawiące rany, które pokrywały całe jego ciało i uniemożliwiały mu nawet założenie kamizelki, by godnie prezentować się przed załogą...
(fragment)
Klienci, którzy oglądali tą książkę oglądali także:
• Bratobójczy ogień
• Wojna trzynastoletnia na morzu i wodach śródlądowych
• Bałtyckie niebo 1939
• Etnografowie z przymusu
• Fenomen kulturowy Żydówek aszkenazyjskich
• Brzydkie słowo na „k”
• Wprowadzenie do genologii
• Malbork. Zamek i Miasto
• Na Moskwę
• Robotnicy zagraniczni w niemieckiej gospodarce wojennej 1939-1945
• Wojna trzynastoletnia na morzu i wodach śródlądowych
• Bałtyckie niebo 1939
• Etnografowie z przymusu
• Fenomen kulturowy Żydówek aszkenazyjskich
• Brzydkie słowo na „k”
• Wprowadzenie do genologii
• Malbork. Zamek i Miasto
• Na Moskwę
• Robotnicy zagraniczni w niemieckiej gospodarce wojennej 1939-1945
Recenzje
Brak recenzji tej pozycji |