Dziennik z Jury
vis-a-vis/EtiudaRok wydania: 2024
Seria: George Orwell - Dzieła zebrane
ISBN: 978-83-7998-494-7
Oprawa: twarda
Ilość stron: 264
Wymiary: 130 x 200
Dostępność: Na półce
32.50 zł
George Orwell, a włśc. Eric Arthur Blair (1903-1950) – angielski pisarz, dziennikarz, uczestnik wojny hiszpańskiej po stronie republikańskiej, socjalista z przekonań, ale zarazem radykalny przeciwnik systemów totalitarnych. Uznawany za twórcę najwybitniejszych dystopii XX wieku – Folwark zwierzęcy i 1984. Przez całe życie (prawie) pisał osobisty dziennik. Przedstawiamy teraz jego fragment czyli ten pisany przez Orwella w okresie jego pobytu na mroźnej, dzikiej, surowej wyspie Jura. Jak pisze w przedmowie tłumacz i bodaj najwybitniejszy w Posce "Orwellista" Bartłomiej Zborski: wyspa Jura leży, z grubsza biorąc, na jednej linii z Edynburgiem i Glasgow. Ma około 26 mil długości, a jej szerokość waha się od około 8 do 3 mil – właśnie tam, gdzie znajduje się Barnhill. Od lądu stałego oddziela ją cieśnina Jura, szeroka opodal Barnhill na 4 mile. Przeprawa wodą z południowego krańca wyspy na stały ląd zabiera więcej czasu niż z północnego z uwagi na potężne atlantyckie pływy, natomiast położone na Jurze Craighouse dzieli od znajdującego się na lądzie Tarbert około 30 mil: przeprawa na tym dystansie trwała wtedy od dwóch do dwóch i pół godziny. To właśnie w Craighouse Orwell odbierał racje żywnościowe, był tam wówczas tylko jeden sklep, jeden lekarz oraz jedyny telefon na wyspie. Statek z lądu przypływał wtedy trzy razy na tydzień, a pocztę dostarczano co czwartek.
W roku 1946 wyspę zamieszkiwało około 25 osób, lecz przez następne 30 lat, liczba ludności wzrosła do 400. W roku 2021 było ich jednak już tylko 230. Według Alice Vincent, nikt z nich już dziś go nie pamięta, choć sam dom, również zwany Barnhill – tak jak niegdyś dziwaczny i nieprzytulny – wciąż istnieje mniej więcej w takim stanie, w jakim pozostawił go Orwell. „Nie ma tam żadnego muzeum Orwella – pisze Alice Vincent – ci, którzy tam przyjeżdżają w lecie (Barnhill można bowiem wynająć) muszą zadowalać się tylko poczuciem, że stąpają tam, gdzie on sam chadzał, a roztaczający się stamtąd widok na cieśninę Jura, na Morze Północne oraz na okoliczne wzgórza towarzyszył Orwellowi gdy pisał tam Rok 1984. Surowa, morska pogoda oraz równie surowe, niekiedy wręcz prymitywne warunki życia, pogłębiły u niego zadawnioną chorobę płuc, która w końcu doprowadziła do jego śmierci.
Dlaczego pojechał na Jurę? Wiadomo, że pisał tam Rok 1984, choć w Dzienniku on sam nic nie wspomina o postępach w pracy nad tą powieścią; jest tylko pojedyncza wzmianka o popsutej maszynie do pisania. Był już wtedy w bardzo złym stanie fizycznym, nie mógł pracować w ogrodzie tyle co niegdyś; z późniejszych relacji odwiedzających go na Jurze osób wynika, jednak, że pracował nad Rokiem 1984 bardzo intensywnie, pisząc samodzielnie. Wiadomo jednak, że próbował zatrudnić zawodową maszynistkę, której by dyktował, żadna jednak nie chciała się zgodzić na życie, nawet czasowe, w tak spartańskich warunkach. Choć bowiem dom Barnhill był przestronny – znajdowało się tam pięć sypialni, salon, pokój jadalny oraz obszerna kuchnia – był dość ponury i nieprzytulny. Brakowało tam elektryczności, a wodę czerpano ze zbiornika gromadzącego deszczówkę oraz z potoku (choć jedna tylko wzmianka mówi o wodzie ze studni). Był on też odosobniony – nawet jak na warunki panujące na tej słabo zamieszkałej wyspie. Żeby dostać się do Barnhill z lądu, należało odbyć dwa rejsy promem, potem przebyć 20 mil w miarę dobrze utrzymaną drogą, oraz ostatnie 7 mil wyboistą ścieżką gruntową zamieniającą się podczas deszczu w bajorko.
On sam potrzebował wtedy do życia niewiele. Margaret Fletcher, właścicielka majątku Ardlussa, jedna z najbliżej mieszkających jego sąsiadek, napisała w książeczce Jura and George Orwell, że „zaspokajał tylko swoje podstawowe potrzeby – sypiał w łóżku polowym, w pokoju miał stolik oraz kilka krzeseł i naczyń stołowych. Pożyczyliśmy mu nieco mebli, potem stopniowo przybywało u niego sprzętu domowego, jednak nawet pod koniec jego pobytu na wyspie w Barnhill nigdy nie było komfortowo”.
W roku 1946 wyspę zamieszkiwało około 25 osób, lecz przez następne 30 lat, liczba ludności wzrosła do 400. W roku 2021 było ich jednak już tylko 230. Według Alice Vincent, nikt z nich już dziś go nie pamięta, choć sam dom, również zwany Barnhill – tak jak niegdyś dziwaczny i nieprzytulny – wciąż istnieje mniej więcej w takim stanie, w jakim pozostawił go Orwell. „Nie ma tam żadnego muzeum Orwella – pisze Alice Vincent – ci, którzy tam przyjeżdżają w lecie (Barnhill można bowiem wynająć) muszą zadowalać się tylko poczuciem, że stąpają tam, gdzie on sam chadzał, a roztaczający się stamtąd widok na cieśninę Jura, na Morze Północne oraz na okoliczne wzgórza towarzyszył Orwellowi gdy pisał tam Rok 1984. Surowa, morska pogoda oraz równie surowe, niekiedy wręcz prymitywne warunki życia, pogłębiły u niego zadawnioną chorobę płuc, która w końcu doprowadziła do jego śmierci.
Dlaczego pojechał na Jurę? Wiadomo, że pisał tam Rok 1984, choć w Dzienniku on sam nic nie wspomina o postępach w pracy nad tą powieścią; jest tylko pojedyncza wzmianka o popsutej maszynie do pisania. Był już wtedy w bardzo złym stanie fizycznym, nie mógł pracować w ogrodzie tyle co niegdyś; z późniejszych relacji odwiedzających go na Jurze osób wynika, jednak, że pracował nad Rokiem 1984 bardzo intensywnie, pisząc samodzielnie. Wiadomo jednak, że próbował zatrudnić zawodową maszynistkę, której by dyktował, żadna jednak nie chciała się zgodzić na życie, nawet czasowe, w tak spartańskich warunkach. Choć bowiem dom Barnhill był przestronny – znajdowało się tam pięć sypialni, salon, pokój jadalny oraz obszerna kuchnia – był dość ponury i nieprzytulny. Brakowało tam elektryczności, a wodę czerpano ze zbiornika gromadzącego deszczówkę oraz z potoku (choć jedna tylko wzmianka mówi o wodzie ze studni). Był on też odosobniony – nawet jak na warunki panujące na tej słabo zamieszkałej wyspie. Żeby dostać się do Barnhill z lądu, należało odbyć dwa rejsy promem, potem przebyć 20 mil w miarę dobrze utrzymaną drogą, oraz ostatnie 7 mil wyboistą ścieżką gruntową zamieniającą się podczas deszczu w bajorko.
On sam potrzebował wtedy do życia niewiele. Margaret Fletcher, właścicielka majątku Ardlussa, jedna z najbliżej mieszkających jego sąsiadek, napisała w książeczce Jura and George Orwell, że „zaspokajał tylko swoje podstawowe potrzeby – sypiał w łóżku polowym, w pokoju miał stolik oraz kilka krzeseł i naczyń stołowych. Pożyczyliśmy mu nieco mebli, potem stopniowo przybywało u niego sprzętu domowego, jednak nawet pod koniec jego pobytu na wyspie w Barnhill nigdy nie było komfortowo”.
Klienci, którzy oglądali tą książkę oglądali także:
• Bez winy i bez przyszłości
• Muka
• Konflikt na Ukrainie w świetle międzynarodowego prawa lotniczego i kosmicznego
• „Taki szubrawiec jak wy”
• Awanturnicy i bohaterowie
• Rozważania o pogańskiej terminologii religijnej dawnych Słowian
• Guido Henckel von Donnersmarck
• Księstwo Pruskie w XVI wieku
• Maria Dziesięć dni z życia Konopnickiej
• Stryczek dla Rączki
• Muka
• Konflikt na Ukrainie w świetle międzynarodowego prawa lotniczego i kosmicznego
• „Taki szubrawiec jak wy”
• Awanturnicy i bohaterowie
• Rozważania o pogańskiej terminologii religijnej dawnych Słowian
• Guido Henckel von Donnersmarck
• Księstwo Pruskie w XVI wieku
• Maria Dziesięć dni z życia Konopnickiej
• Stryczek dla Rączki
Recenzje
Brak recenzji tej pozycji |