Odkrywca 2 (289) 2022
IBHiKRok wydania: 2022
ISBN: 1505-6104
Oprawa: miękka
Ilość stron: 68
Wymiary: 210 x 280
Dostępność: Na półce
15.15 zł
Edward Jaroszewicz urodził się w Sawiczach (w ówczesnej guberni Mińsk 4 listopada 1912 r. w rodzinie zarządcy majątków ziemskich. W dzieciństwie mieszkał w Słucku. W 1922 r. rodzina postanowiła wyjechała do Polski, ponieważ obszary te w 1921 r. znalazły się one w Białoruskiej SSR. Osiedliła się w Bolciennikach w powiecie lidzkim (woj. nowogródzkie, obecnie Białoruś). Edward był jednym z ośmiorga dzieci Adama i Aleksandry Jaroszewicz (z d. Siewruk).W 1927 r. ukończył szkołę powszechną w Wilnie. Następnie w latach 1927-1932 uczęszczał do wileńskiej Państwowej Szkoły Technicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, kształcił się w klasie o profilu budowlanym. Już w szkole interesował się sportem i teatrem. Po ukończeniu edukacji w 1932 r. otrzymał przydział pracy w Żubrowie na terenie Puszczy Białowieskiej. W drugiej połowie lat 30. XX w. rozpoczął pracę w zespole Teatru Muzycznego „Lutnia” w Wilnie. W 1936 r. ożenił się z Emilią Smolską (ur. 1913 r.), z którą wspólnie wychowywał trójkę dzieci. Po wybuchu wojny aż do 1941 r. wraz z rodziną mieszkał w Wilnie. Następnie ze względu na trudne warunki aprowizacyjne spowodowane wojną i okupacją zamieszkał z bliskimi u swoich rodziców w Bieniakoniach.
Na początku II wojny światowej pracował w zespole chóru Teatru „Lutnia”. Po ataku Niemiec na ZSRR i zajęciu Wilna teatr został zamknięty. Autor zaangażował się w pracę w chórze Litewskiej Filharmonii Wileńskiej. Po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną w lipcu 1944 r. teatry polskie na nowo rozpoczęły swoją działalność – autor występował znów w Teatrze Lutnia, ale także okazjonalnie pracował jako chórzysta dla Teatru na Pohulance. 28 września 1944 r. po spektaklu operetkowym Król Włóczęgów został aresztowany. Przebywał w różnych wileńskich więzieniach, często celę współdzielił z więźniami kryminalnymi. 5 sierpnia 1945 r. trafił do transportu skierowanego na Wschód. W połowie miesiąca znalazł się w obozie pracy na Workucie. Autor, jak wielu Polaków z Kresów Wschodnich, został oskarżony z artykułu 58-1-A Kodeksu karnego Rosyjskiej FSRR za zdradę ZSRR. Idąc za radami współwięźniów z aresztu w chwili podawania swoich kwalifikacji do pracy zaznaczył, że jest artystą. Znacząco wpłynęło to na jego los w łagrze. W pierwszym okresie pobytu na Workucie pełnił funkcje solisty amatorskiego zespołu, który co tydzień występował przed administracją obozu i więźniami. Ten rodzaj zatrudnienia powodował, że był zwolniony z wyczerpującej pracy fizycznej w kopalni, szybko prowadzącej do utraty sił a nawet zagrożenia życia. Po jednym z koncertów został włączony do obozowego Zespołu Pieśni i Tańca, co wiązało się także z przeniesieniem do innego obozu, do baraku przeznaczonego jedynie dla członków zespołu i pomocników technicznych. Następnie po egzaminie przed komisją złożoną z władz obozu został przyjęty do workuckiego Teatru Muzyczno-Dramatycznego, jednej z najbardziej znanych gułagowskich scen artystycznych. W lecie 1946 r. wraz z workuckim teatrem występował gościnnie w obozie pracy w Abez nad rzeką Usą. Z łagru zwolniono go 8 października 1946 r., kilka dni później odjechał ze stacji Kożwa do Polski wraz z grupą kilkudziesięciu uwolnionych łagierników.
Edward Jaroszewicz przybył do Wilna 5 października 1946 r. Tam czekała na niego rodzina. Po przyjeździe od razu rozpoczął starania o wyjazd do Polski. 11 grudnia 1946 r. wraz z żoną, dziećmi i teściową dotarł do Sulęcina na ziemi lubuskiej. Stamtąd w początkach stycznia 1947 r. rodzina przeniosła się do Olsztyna, gdzie autor rozpoczął pracę przy organizacji Spółdzielni Budowlanych. W tych trudnych pierwszych latach bardzo pomocne okazały się znajomości z dawnymi łagiernikami z Workuty. W Olsztynie nadal okazjonalnie występował jako śpiewak-tenor. W 1950 r. otrzymał pracę w Krakowie (słynna budowa socjalizmu – Huta im. Lenina). W następnych latach kilkakrotnie zmieniał prace i miejsce zamieszkania. W 1963 r. wraz z rodziną przeniósł się do Wrocławia. Do początku lat 80. pracował na stanowiskach kierowniczych w różnych przedsiębiorstwach budowlanych we Wrocławiu. Przeszedł na emeryturę w 1989 r. Zmarł w 1994 r.
O ile na rynku wydawniczym można znaleźć wiele relacji więźniów Workuty, o tyle brakuje wśród nich wspomnień dotyczących tak interesującej instytucji GUŁAG-u, jakim były obozowe teatry. W samej republice Komi oprócz Workuty teatry istniały w Peczorze, Incie i Kniaź–Pogoście. Profesjonalne teatry działały także przy zarządach obozów pracy na Wyspach Sołowieckich, w Miedwieżjegorsku, Salechardzie czy Magadanie. W wielu obozach istniały zespoły złożone zarówno z amatorów, jak i więźniów będących profesjonalnymi artystami. Wobec nielicznych świadectw o życiu kulturalnym łagiernego świata relację Edwarda Jaroszewicza ocenić należy jako unikatową. Przedstawia ze szczegółami życie codzienne pracowników workuckiego teatru, dzięki czemu stanowi cenne źródło nie tylko dla historyków zainteresowanych dziejami GUŁAG-u, teatrologów i kulturoznawców, ale dla każdego zainteresowanego tym, „co czuł więzień, gdy grał dla swoich oprawców”.
Podstawą niniejszej edycji jest maszynopis przechowywany w Archiwum Naukowym Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego. Oznaczony jest on sygnaturą 294/s. Został wysłany w 1989 r. na konkurs pamiętnikarski ogłoszony rok wcześniej przez PTL oraz redakcję czasopisma „Literatura Ludowa”.
Józef Sobów
Życiorys (1939-1955)
Józef Sobów urodził się 22 marca 1925 roku w wielodzietnej rodzinie zamieszkującej Rajłów w powiecie Stryj w województwie stanisławowskim (obecnie obwód Iwanofrankiwsk, Ukraina). Jego rodzice byli chłopami. Po ukończeniu szkoły powszechnej Józef kontynuował naukę w salezjańskim Niższym Seminarium Duchownym w Daszawie. Wybuch wojny po roku nauki przerwał edukację autora już na zawsze. Nie znamy bliżej przeżyć rodziny autora podczas okupacji radzieckiej. Podczas okupacji niemieckiej do 1943 r. autor przebywał w rodzinnych stronach, pracując w gospodarstwie rolnym zarządzanym przez Niemców. W tym roku zaangażował się w polskie podziemie. Został żołnierzem Armii Krajowej mając osiemnaście lat. Służył jako łącznik, kurier, a w 1944 r. żołnierz oddziału dywersji. W tym też roku znalazł się w oddziale partyzanckim. Z uwagi na sytuację na tym terenie, narastający krwawy konflikt narodowy w cieniu niemieckiej okupacji, głównym zadaniem partyzantów była obrona polskiej ludności przed atakami ze strony nacjonalistów ukraińskich. Autor ze swym oddziałem stacjonował we wsi Korczunek Daszawski, biorąc udział w jej obronie. Zagrożeniem dla polskiej ludności, mającej tu charakter mniejszości narodowej, byli również Niemcy, dokonujący pacyfikacji osad oskarżanych o wspieranie podziemia. Autor wraz ze swym oddziałem zabezpieczał również zrzuty broni z samolotów alianckich późną wiosną 1944 r. Dostawy uzbrojenia dla bardzo słabo wyposażonych polskich partyzantów były elementem przygotowań do Akcji „Burza”, wystąpienia przeciw Niemcom polskich formacji podziemnych w czasie ofensywy Armii Czerwonej latem 1944 r.
Po zajęciu tego terenu przez Armię Czerwoną doszło do fali represji wobec członków polskiego podziemia. Dla Moskwy była to bowiem część terytorium radzieckiego. Józef próbując ich uniknąć, wrócił do rodziców i zatrudnił się w cegielni. Został aresztowany w ostatnich dniach grudnia 1944 r. podczas wizyty w mieście Stryj. Bito go w śledztwie, by wydał innych żołnierzy polskiego podziemia. 19 kwietniu 1945 r. wraz z innymi członkami AK stanął przed radzieckim Trybunałem Wojskowym. Za rzekomą zdradę ZSRR skazano go na dziesięć lat obozu. Po wyroku przeniesiono go do obozu przesyłowego we Lwowie, skąd po pewnym czasie włączono do transportu do obozów GUŁagu. Po miesięcznej podróży w ciężkich warunkach dotarł do Mariinska w obwodzie kemerowskim na Syberii. W latach 1929-1960 zlokalizowane było tu jedno z centr Syberyjskich Obozów Pracy (Sibłag). Do początku 1948 r. przebywał w kilku obozach Sibłaga, wykonując różne prace w tamtejszych zakładach produkcyjnych i warsztatach.
Po utworzeniu obozów specjalnych dla przestępców politycznych, co nastąpiło w lutym 1948 r., przeprowadzono selekcję łagierników i wysyłkę części z nich do nowych obozów o zaostrzonym reżymie. Sobów został przewieziony na Daleką Północ do przemysłowego miasta Norylsk. W tamtejszym kompleksie obozowym, a dokładniej obozie specjalnym Gorłag, położonym w rejonie podbiegunowym, przebywał do końca wyroku. Pracował m. in. w kopalni odkrywkowej węgla. Tutaj przeżył bunt więźniów latem 1953 r. i jego brutalną pacyfikację. Choć powstania więźniów w Norylsku, Workucie i Kengirze stłumiono, władze złagodziły regulamin obozowy i poprawiły warunki bytu i pracy więźniów. Po zwolnieniu z obozu 23 września 1954 r. Sobów pozostał w Norylsku jako zesłaniec. Według obowiązującego ówcześnie prawa byli więźniowie mieli pozostać na „wiecznym zesłaniu”, podczas którego podlegali kontroli ze strony aparatu bezpieczeństwa. Autor nie tracił jednak nadziei na powrót do kraju i rodziny. Udało mu się nawiązać kontakt listowny z krewnymi, którzy w 1946 r. przesiedlili się do Polski i zamieszkali na Dolnym Śląsku. Myśląc o przyszłości, ukończył w Norylsku kurs dla maszynistów, by zdobyć zawód zapewniający w przyszłości utrzymanie. Rozwijał kontakty z polską społecznością zesłańczą, miał także przyjaciół wśród obywateli radzieckich. W kwietniu 1955 r. w ramach rozwijającej się destalinizacji Kreml wyraził zgodę na repatriację części polskich zesłańców i więźniów. Józef Sobów był jednym z prawie 6 tys. repatriantów, którzy przybyli do Polski na przełomie 1955 i 1956 r. Granicę przekroczył 28 grudnia 1955 r. w Medyce. Po krótkim pobycie w punkcie etapowym w Żurawicy koło Przemyśla, udał się w podróż do matki (ojciec już nie żył) i rodzeństwa do Grodkowa na Dolnym Śląsku. W tym miasteczku zamieszkał na stałe i tu założył rodzinę. Józef Sobów zmarł 20 lipca 1993 r.
Wspomnienia, spisane odręcznie w dwóch zeszytach szkolnych, przechowywane są w Kolekcji Sybirackiej Archiwum Naukowego PTL (sygn.92/s). Obejmują zasadniczo okres między 1939 r. a 1956 r., z podaniem pewnych informacji odnoszących się do życia autora w późniejszych dekadach. Opisując swój udział w tych wydarzeniach, autor pokazuje czytelnikowi perspektywę młodego człowieka, właściwie jeszcze nastolatka, dla którego walka, niebezpieczeństwo, śmierć jest jakby naturalnym stanem, po prostu częścią wojennej codzienności. Ma się wrażenie, że autor po prostu przywołuje siebie sprzed lat, nie dodaje na ogół tzw. późniejszej wiedzy. To relacja z doświadczeń, które stały się jego osobistym udziałem, czasem prowadzona bardzo prosto, nieraz nieporadnie stylistycznie, bo autor nie mógł uzupełnić wykształcenia, rozwinąć kompetencji narracyjnych. Jest to jednak wypowiedź bardzo autentyczna. Sobów nie dodaje sobie znaczenia, ale i nie rezygnuje z pokazania swoich „przygód” – przypadków, gdy spryt, odwaga, łut szczęścia i czyjaś życzliwość uratowały mu życie. Można powiedzieć, że świat jest dla niego klarowny, jego podstawą jest przede wszystkim podział na Polaków i Ukraińców, więźniów i nadzorców, złych i dobrych ludzi. W jego wspomnieniach nie znajdziemy bogactwa faktów i dat, galerii postaci, celnych spostrzeżeń życia na „nieludzkiej ziemi”. To prosta rejestracja kolei losu wiejskiego chłopca, młodego partyzanta, potem więźnia skazanego na wiele lat za drutami łagrów na Dalekiej Północy, wreszcie zesłańca, nie tracącego nadziei na powrót i zdeterminowanego, by przetrwać, choć nie za każdą cenę (uparte trzymanie się deklaracji narodowościowej). W opisie obozu przebija monotonia nędznego bytowania, obezwładniająca powtarzalność łagiernego dnia (w tekście datacja wydarzeń występuje bardzo rzadko), ale także ogromny wysiłek przeżycia, zapobiegliwość autora, spryt życiowy i zdolność – jakkolwiek zabrzmi to pozornie nieadekwatnie do sytuacji – uczenia się (niezależnie od tego czy chodzi o robienie na drutach skarpet czy posługiwanie się sprzętem górniczym), kreatywność (przyswajanie potrzebnych w obozie kompetencji – w pracy, w kontakcie z innymi więźniami czy nadzorcami). Józef dostosowuje się do obozowej rzeczywistości, nie tracąc własnego „ja”. Pomaga mu w tym wiara religijna, ale i poczucie uczciwości; walczy o siebie, ale nie krzywdzi innych a nawet stara się pomagać według swoich skromnych możliwości; cierpi, ale nie popada w załamanie psychiczne. Z jego wspomnień, bardziej przypominających potocznym językiem tworzoną wypowiedź niż tekst literacki, przebija ogromna potrzeba utrwalenia własnego losu, przeżyć, a także zamanifestowanie niezgody na niesprawiedliwość, którą dla niego było nie tyle skazanie przez radziecki organ sądowy, a dyskryminacyjne traktowanie przez polskie władze po przyjeździe do PRL, zwłaszcza krzywdzące go osobiście nieuwzględnianie w obliczaniu wysokości emerytury dziesięciu lat katorżniczej pracy w ZSRR. Był to jeden z powodów, dla których sięgnął w 1989 r. po pióro i spisał swoje przeżycia wojenne i obozowe. Wspomnienia Józefa Sobowa widzieć musimy przede wszystkim jako wypowiedź zwykłego człowieka, świadectwo doświadczenia życiowego, sposobu postrzegania świata i próbę relacjonowania o nim z perspektywy oddolnej (robotnika pochodzenia chłopskiego). Opublikowanie jego wspomnień jest społecznie ważnym działaniem na rzecz poszerzenia polifonii głosów z przeszłości o wypowiedzi możliwie zróżnicowanego grona świadków/uczestników/ofiar historii.
Ryszard Wojnicz
Wspomnienia Sybiraka
Ryszard Wojnicz urodził się w 25 VII 1924 r. w Szumowszczyźnie, w powiecie nieświeskim województwa nowogródzkiego (obecnie Białoruś). Do wybuchu II wojny światowej, a także w okresie okupacji sowieckiej i niemieckiej zamieszkiwał tamże wraz z rodziną. Po ponownym zajęciu powiatu nieświeskiego przez Związek Radziecki Ryszard Wojnicz został latem 1944 r. zmobilizowany do wojska. Zdecydował się na ucieczkę i wstąpił do oddziału partyzanckiego, będącego elementem pozostałości miejscowych struktur Armii Krajowej. W wyniku zdrady został osaczony i zlikwidowany przez formacje radzieckie w styczniu 1945 r. W konsekwencji R. Wojnicz otrzymał w maju 1945 r. wyrok 10 lat łagrów. W radzieckich obozach pracy znajdował się niemal 8 lat. Był wielokrotnie przenoszony. Przebywał w łagrach położonych po obu stronach północnej części Uralu i rzeki Ob. Został zwolniony w grudniu 1952 r. Po kilkumiesięcznym pobycie w Nieświeżu repatriował się do Polski w 1953 r.
Wspomnienia R. Wojnicza w swojej zasadniczej części zamykają się w klamrze lat 1939-1953. Okres 1939-1945, od wybuchu II wojny światowej do momentu skazania przez władze radzieckie obejmuje około 1/3 objętości wspomnień, reszta poświęcona jest doświadczeniom łagiernym, okolicznościom znalezienia się w Polsce, a także wzmiankom na temat późniejszej kariery zawodowej, a także najbliższej rodziny.
W części obejmującej okres wojny (1939-1945) Autor m.in. odnotowuje epizody związane z agresją sowiecką 17 września 1939 r., a także szczegóły rzucające światło na codzienność funkcjonowania pod okupacją sowiecką i niemiecką społeczności o mieszanym składzie narodowościowym. Koncentruje się na położeniu Polaków, ale odnotowuje również postawy Białorusinów oraz los Żydów. Obszerna część jest poświęcona okolicznościom wstąpienia do akowskiego oddziału partyzanckiego oraz służby w nim. Ze szczegółami odtworzone zostały wypadki, które doprowadziły do likwidacji oddziału przez radzieckie władze bezpieczeństwa na początku stycznia 1945 r.
Losy obozowe autora miały dwie wyróżniające się fazy. Pierwsza z nich związana była z – najpowszechniejszym wśród ofiar „gułagu” – doświadczeniem losem więźnia kierowanego do wyniszczającej pracy fizycznej związanej czy to wyrębami leśnymi, czy to budową różnych form infrastruktury. W tych fragmentach swojej relacji R. Wojnicz szczególnie eksponuje fatalną dla innych więźniów rolę kryminalistów. Położenie autora zmieniło się – najpierw okresowo, a następnie trwale – od kiedy zaczął pełnić w obozach rolę pomocnika lekarskiego (felczera). Funkcja ta dawała możliwości wynikające z uzyskania pewnej dozy swobody. Związana była ona z relatywnie większą mobilnością, realizowaną co prawda pod strażą, ale nie będącą formą represji (wyjazdy po leki i sprzęt medyczny). Deficyt personelu medycznego powodował, że autor miał pod koniec pobytu w obozach pewien wpływ na miejsce osadzenia. Fakt ten zmieniał również korzystnie jego położenie w relacjach z komendanturami załóg obozowych.
Publikowane wspomnienia R. Wojnicza powstały w 1994 r. w formie maszynopisu. Przechowywane są w Kolekcji Sybirackiej, która znajduje się w Archiwum Naukowym PTL (sygn. 730/s).
Na początku II wojny światowej pracował w zespole chóru Teatru „Lutnia”. Po ataku Niemiec na ZSRR i zajęciu Wilna teatr został zamknięty. Autor zaangażował się w pracę w chórze Litewskiej Filharmonii Wileńskiej. Po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną w lipcu 1944 r. teatry polskie na nowo rozpoczęły swoją działalność – autor występował znów w Teatrze Lutnia, ale także okazjonalnie pracował jako chórzysta dla Teatru na Pohulance. 28 września 1944 r. po spektaklu operetkowym Król Włóczęgów został aresztowany. Przebywał w różnych wileńskich więzieniach, często celę współdzielił z więźniami kryminalnymi. 5 sierpnia 1945 r. trafił do transportu skierowanego na Wschód. W połowie miesiąca znalazł się w obozie pracy na Workucie. Autor, jak wielu Polaków z Kresów Wschodnich, został oskarżony z artykułu 58-1-A Kodeksu karnego Rosyjskiej FSRR za zdradę ZSRR. Idąc za radami współwięźniów z aresztu w chwili podawania swoich kwalifikacji do pracy zaznaczył, że jest artystą. Znacząco wpłynęło to na jego los w łagrze. W pierwszym okresie pobytu na Workucie pełnił funkcje solisty amatorskiego zespołu, który co tydzień występował przed administracją obozu i więźniami. Ten rodzaj zatrudnienia powodował, że był zwolniony z wyczerpującej pracy fizycznej w kopalni, szybko prowadzącej do utraty sił a nawet zagrożenia życia. Po jednym z koncertów został włączony do obozowego Zespołu Pieśni i Tańca, co wiązało się także z przeniesieniem do innego obozu, do baraku przeznaczonego jedynie dla członków zespołu i pomocników technicznych. Następnie po egzaminie przed komisją złożoną z władz obozu został przyjęty do workuckiego Teatru Muzyczno-Dramatycznego, jednej z najbardziej znanych gułagowskich scen artystycznych. W lecie 1946 r. wraz z workuckim teatrem występował gościnnie w obozie pracy w Abez nad rzeką Usą. Z łagru zwolniono go 8 października 1946 r., kilka dni później odjechał ze stacji Kożwa do Polski wraz z grupą kilkudziesięciu uwolnionych łagierników.
Edward Jaroszewicz przybył do Wilna 5 października 1946 r. Tam czekała na niego rodzina. Po przyjeździe od razu rozpoczął starania o wyjazd do Polski. 11 grudnia 1946 r. wraz z żoną, dziećmi i teściową dotarł do Sulęcina na ziemi lubuskiej. Stamtąd w początkach stycznia 1947 r. rodzina przeniosła się do Olsztyna, gdzie autor rozpoczął pracę przy organizacji Spółdzielni Budowlanych. W tych trudnych pierwszych latach bardzo pomocne okazały się znajomości z dawnymi łagiernikami z Workuty. W Olsztynie nadal okazjonalnie występował jako śpiewak-tenor. W 1950 r. otrzymał pracę w Krakowie (słynna budowa socjalizmu – Huta im. Lenina). W następnych latach kilkakrotnie zmieniał prace i miejsce zamieszkania. W 1963 r. wraz z rodziną przeniósł się do Wrocławia. Do początku lat 80. pracował na stanowiskach kierowniczych w różnych przedsiębiorstwach budowlanych we Wrocławiu. Przeszedł na emeryturę w 1989 r. Zmarł w 1994 r.
O ile na rynku wydawniczym można znaleźć wiele relacji więźniów Workuty, o tyle brakuje wśród nich wspomnień dotyczących tak interesującej instytucji GUŁAG-u, jakim były obozowe teatry. W samej republice Komi oprócz Workuty teatry istniały w Peczorze, Incie i Kniaź–Pogoście. Profesjonalne teatry działały także przy zarządach obozów pracy na Wyspach Sołowieckich, w Miedwieżjegorsku, Salechardzie czy Magadanie. W wielu obozach istniały zespoły złożone zarówno z amatorów, jak i więźniów będących profesjonalnymi artystami. Wobec nielicznych świadectw o życiu kulturalnym łagiernego świata relację Edwarda Jaroszewicza ocenić należy jako unikatową. Przedstawia ze szczegółami życie codzienne pracowników workuckiego teatru, dzięki czemu stanowi cenne źródło nie tylko dla historyków zainteresowanych dziejami GUŁAG-u, teatrologów i kulturoznawców, ale dla każdego zainteresowanego tym, „co czuł więzień, gdy grał dla swoich oprawców”.
Podstawą niniejszej edycji jest maszynopis przechowywany w Archiwum Naukowym Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego. Oznaczony jest on sygnaturą 294/s. Został wysłany w 1989 r. na konkurs pamiętnikarski ogłoszony rok wcześniej przez PTL oraz redakcję czasopisma „Literatura Ludowa”.
Józef Sobów
Życiorys (1939-1955)
Józef Sobów urodził się 22 marca 1925 roku w wielodzietnej rodzinie zamieszkującej Rajłów w powiecie Stryj w województwie stanisławowskim (obecnie obwód Iwanofrankiwsk, Ukraina). Jego rodzice byli chłopami. Po ukończeniu szkoły powszechnej Józef kontynuował naukę w salezjańskim Niższym Seminarium Duchownym w Daszawie. Wybuch wojny po roku nauki przerwał edukację autora już na zawsze. Nie znamy bliżej przeżyć rodziny autora podczas okupacji radzieckiej. Podczas okupacji niemieckiej do 1943 r. autor przebywał w rodzinnych stronach, pracując w gospodarstwie rolnym zarządzanym przez Niemców. W tym roku zaangażował się w polskie podziemie. Został żołnierzem Armii Krajowej mając osiemnaście lat. Służył jako łącznik, kurier, a w 1944 r. żołnierz oddziału dywersji. W tym też roku znalazł się w oddziale partyzanckim. Z uwagi na sytuację na tym terenie, narastający krwawy konflikt narodowy w cieniu niemieckiej okupacji, głównym zadaniem partyzantów była obrona polskiej ludności przed atakami ze strony nacjonalistów ukraińskich. Autor ze swym oddziałem stacjonował we wsi Korczunek Daszawski, biorąc udział w jej obronie. Zagrożeniem dla polskiej ludności, mającej tu charakter mniejszości narodowej, byli również Niemcy, dokonujący pacyfikacji osad oskarżanych o wspieranie podziemia. Autor wraz ze swym oddziałem zabezpieczał również zrzuty broni z samolotów alianckich późną wiosną 1944 r. Dostawy uzbrojenia dla bardzo słabo wyposażonych polskich partyzantów były elementem przygotowań do Akcji „Burza”, wystąpienia przeciw Niemcom polskich formacji podziemnych w czasie ofensywy Armii Czerwonej latem 1944 r.
Po zajęciu tego terenu przez Armię Czerwoną doszło do fali represji wobec członków polskiego podziemia. Dla Moskwy była to bowiem część terytorium radzieckiego. Józef próbując ich uniknąć, wrócił do rodziców i zatrudnił się w cegielni. Został aresztowany w ostatnich dniach grudnia 1944 r. podczas wizyty w mieście Stryj. Bito go w śledztwie, by wydał innych żołnierzy polskiego podziemia. 19 kwietniu 1945 r. wraz z innymi członkami AK stanął przed radzieckim Trybunałem Wojskowym. Za rzekomą zdradę ZSRR skazano go na dziesięć lat obozu. Po wyroku przeniesiono go do obozu przesyłowego we Lwowie, skąd po pewnym czasie włączono do transportu do obozów GUŁagu. Po miesięcznej podróży w ciężkich warunkach dotarł do Mariinska w obwodzie kemerowskim na Syberii. W latach 1929-1960 zlokalizowane było tu jedno z centr Syberyjskich Obozów Pracy (Sibłag). Do początku 1948 r. przebywał w kilku obozach Sibłaga, wykonując różne prace w tamtejszych zakładach produkcyjnych i warsztatach.
Po utworzeniu obozów specjalnych dla przestępców politycznych, co nastąpiło w lutym 1948 r., przeprowadzono selekcję łagierników i wysyłkę części z nich do nowych obozów o zaostrzonym reżymie. Sobów został przewieziony na Daleką Północ do przemysłowego miasta Norylsk. W tamtejszym kompleksie obozowym, a dokładniej obozie specjalnym Gorłag, położonym w rejonie podbiegunowym, przebywał do końca wyroku. Pracował m. in. w kopalni odkrywkowej węgla. Tutaj przeżył bunt więźniów latem 1953 r. i jego brutalną pacyfikację. Choć powstania więźniów w Norylsku, Workucie i Kengirze stłumiono, władze złagodziły regulamin obozowy i poprawiły warunki bytu i pracy więźniów. Po zwolnieniu z obozu 23 września 1954 r. Sobów pozostał w Norylsku jako zesłaniec. Według obowiązującego ówcześnie prawa byli więźniowie mieli pozostać na „wiecznym zesłaniu”, podczas którego podlegali kontroli ze strony aparatu bezpieczeństwa. Autor nie tracił jednak nadziei na powrót do kraju i rodziny. Udało mu się nawiązać kontakt listowny z krewnymi, którzy w 1946 r. przesiedlili się do Polski i zamieszkali na Dolnym Śląsku. Myśląc o przyszłości, ukończył w Norylsku kurs dla maszynistów, by zdobyć zawód zapewniający w przyszłości utrzymanie. Rozwijał kontakty z polską społecznością zesłańczą, miał także przyjaciół wśród obywateli radzieckich. W kwietniu 1955 r. w ramach rozwijającej się destalinizacji Kreml wyraził zgodę na repatriację części polskich zesłańców i więźniów. Józef Sobów był jednym z prawie 6 tys. repatriantów, którzy przybyli do Polski na przełomie 1955 i 1956 r. Granicę przekroczył 28 grudnia 1955 r. w Medyce. Po krótkim pobycie w punkcie etapowym w Żurawicy koło Przemyśla, udał się w podróż do matki (ojciec już nie żył) i rodzeństwa do Grodkowa na Dolnym Śląsku. W tym miasteczku zamieszkał na stałe i tu założył rodzinę. Józef Sobów zmarł 20 lipca 1993 r.
Wspomnienia, spisane odręcznie w dwóch zeszytach szkolnych, przechowywane są w Kolekcji Sybirackiej Archiwum Naukowego PTL (sygn.92/s). Obejmują zasadniczo okres między 1939 r. a 1956 r., z podaniem pewnych informacji odnoszących się do życia autora w późniejszych dekadach. Opisując swój udział w tych wydarzeniach, autor pokazuje czytelnikowi perspektywę młodego człowieka, właściwie jeszcze nastolatka, dla którego walka, niebezpieczeństwo, śmierć jest jakby naturalnym stanem, po prostu częścią wojennej codzienności. Ma się wrażenie, że autor po prostu przywołuje siebie sprzed lat, nie dodaje na ogół tzw. późniejszej wiedzy. To relacja z doświadczeń, które stały się jego osobistym udziałem, czasem prowadzona bardzo prosto, nieraz nieporadnie stylistycznie, bo autor nie mógł uzupełnić wykształcenia, rozwinąć kompetencji narracyjnych. Jest to jednak wypowiedź bardzo autentyczna. Sobów nie dodaje sobie znaczenia, ale i nie rezygnuje z pokazania swoich „przygód” – przypadków, gdy spryt, odwaga, łut szczęścia i czyjaś życzliwość uratowały mu życie. Można powiedzieć, że świat jest dla niego klarowny, jego podstawą jest przede wszystkim podział na Polaków i Ukraińców, więźniów i nadzorców, złych i dobrych ludzi. W jego wspomnieniach nie znajdziemy bogactwa faktów i dat, galerii postaci, celnych spostrzeżeń życia na „nieludzkiej ziemi”. To prosta rejestracja kolei losu wiejskiego chłopca, młodego partyzanta, potem więźnia skazanego na wiele lat za drutami łagrów na Dalekiej Północy, wreszcie zesłańca, nie tracącego nadziei na powrót i zdeterminowanego, by przetrwać, choć nie za każdą cenę (uparte trzymanie się deklaracji narodowościowej). W opisie obozu przebija monotonia nędznego bytowania, obezwładniająca powtarzalność łagiernego dnia (w tekście datacja wydarzeń występuje bardzo rzadko), ale także ogromny wysiłek przeżycia, zapobiegliwość autora, spryt życiowy i zdolność – jakkolwiek zabrzmi to pozornie nieadekwatnie do sytuacji – uczenia się (niezależnie od tego czy chodzi o robienie na drutach skarpet czy posługiwanie się sprzętem górniczym), kreatywność (przyswajanie potrzebnych w obozie kompetencji – w pracy, w kontakcie z innymi więźniami czy nadzorcami). Józef dostosowuje się do obozowej rzeczywistości, nie tracąc własnego „ja”. Pomaga mu w tym wiara religijna, ale i poczucie uczciwości; walczy o siebie, ale nie krzywdzi innych a nawet stara się pomagać według swoich skromnych możliwości; cierpi, ale nie popada w załamanie psychiczne. Z jego wspomnień, bardziej przypominających potocznym językiem tworzoną wypowiedź niż tekst literacki, przebija ogromna potrzeba utrwalenia własnego losu, przeżyć, a także zamanifestowanie niezgody na niesprawiedliwość, którą dla niego było nie tyle skazanie przez radziecki organ sądowy, a dyskryminacyjne traktowanie przez polskie władze po przyjeździe do PRL, zwłaszcza krzywdzące go osobiście nieuwzględnianie w obliczaniu wysokości emerytury dziesięciu lat katorżniczej pracy w ZSRR. Był to jeden z powodów, dla których sięgnął w 1989 r. po pióro i spisał swoje przeżycia wojenne i obozowe. Wspomnienia Józefa Sobowa widzieć musimy przede wszystkim jako wypowiedź zwykłego człowieka, świadectwo doświadczenia życiowego, sposobu postrzegania świata i próbę relacjonowania o nim z perspektywy oddolnej (robotnika pochodzenia chłopskiego). Opublikowanie jego wspomnień jest społecznie ważnym działaniem na rzecz poszerzenia polifonii głosów z przeszłości o wypowiedzi możliwie zróżnicowanego grona świadków/uczestników/ofiar historii.
Ryszard Wojnicz
Wspomnienia Sybiraka
Ryszard Wojnicz urodził się w 25 VII 1924 r. w Szumowszczyźnie, w powiecie nieświeskim województwa nowogródzkiego (obecnie Białoruś). Do wybuchu II wojny światowej, a także w okresie okupacji sowieckiej i niemieckiej zamieszkiwał tamże wraz z rodziną. Po ponownym zajęciu powiatu nieświeskiego przez Związek Radziecki Ryszard Wojnicz został latem 1944 r. zmobilizowany do wojska. Zdecydował się na ucieczkę i wstąpił do oddziału partyzanckiego, będącego elementem pozostałości miejscowych struktur Armii Krajowej. W wyniku zdrady został osaczony i zlikwidowany przez formacje radzieckie w styczniu 1945 r. W konsekwencji R. Wojnicz otrzymał w maju 1945 r. wyrok 10 lat łagrów. W radzieckich obozach pracy znajdował się niemal 8 lat. Był wielokrotnie przenoszony. Przebywał w łagrach położonych po obu stronach północnej części Uralu i rzeki Ob. Został zwolniony w grudniu 1952 r. Po kilkumiesięcznym pobycie w Nieświeżu repatriował się do Polski w 1953 r.
Wspomnienia R. Wojnicza w swojej zasadniczej części zamykają się w klamrze lat 1939-1953. Okres 1939-1945, od wybuchu II wojny światowej do momentu skazania przez władze radzieckie obejmuje około 1/3 objętości wspomnień, reszta poświęcona jest doświadczeniom łagiernym, okolicznościom znalezienia się w Polsce, a także wzmiankom na temat późniejszej kariery zawodowej, a także najbliższej rodziny.
W części obejmującej okres wojny (1939-1945) Autor m.in. odnotowuje epizody związane z agresją sowiecką 17 września 1939 r., a także szczegóły rzucające światło na codzienność funkcjonowania pod okupacją sowiecką i niemiecką społeczności o mieszanym składzie narodowościowym. Koncentruje się na położeniu Polaków, ale odnotowuje również postawy Białorusinów oraz los Żydów. Obszerna część jest poświęcona okolicznościom wstąpienia do akowskiego oddziału partyzanckiego oraz służby w nim. Ze szczegółami odtworzone zostały wypadki, które doprowadziły do likwidacji oddziału przez radzieckie władze bezpieczeństwa na początku stycznia 1945 r.
Losy obozowe autora miały dwie wyróżniające się fazy. Pierwsza z nich związana była z – najpowszechniejszym wśród ofiar „gułagu” – doświadczeniem losem więźnia kierowanego do wyniszczającej pracy fizycznej związanej czy to wyrębami leśnymi, czy to budową różnych form infrastruktury. W tych fragmentach swojej relacji R. Wojnicz szczególnie eksponuje fatalną dla innych więźniów rolę kryminalistów. Położenie autora zmieniło się – najpierw okresowo, a następnie trwale – od kiedy zaczął pełnić w obozach rolę pomocnika lekarskiego (felczera). Funkcja ta dawała możliwości wynikające z uzyskania pewnej dozy swobody. Związana była ona z relatywnie większą mobilnością, realizowaną co prawda pod strażą, ale nie będącą formą represji (wyjazdy po leki i sprzęt medyczny). Deficyt personelu medycznego powodował, że autor miał pod koniec pobytu w obozach pewien wpływ na miejsce osadzenia. Fakt ten zmieniał również korzystnie jego położenie w relacjach z komendanturami załóg obozowych.
Publikowane wspomnienia R. Wojnicza powstały w 1994 r. w formie maszynopisu. Przechowywane są w Kolekcji Sybirackiej, która znajduje się w Archiwum Naukowym PTL (sygn. 730/s).
Klienci, którzy oglądali tą książkę oglądali także:
• Strzępy wspomnień 1939-1947
• Wielkie bitwy i armie
• Odkrywca 03 (290) 2023
• Odkrywca 1 (288) 2023
• Konspiracja warszawska 1939-1944
• Współczesne samoloty bojowe i śmigłowce Rosji
• Niemieckie mundury II Wojny Światowej
• Spadkobiercy Mieszka, Kościuszki i Świerczewskiego
• Wspomnienia 1906-1956
• Sprawa granic Polski na konferencji pokojowej w Paryżu 1919 r.
• Wielkie bitwy i armie
• Odkrywca 03 (290) 2023
• Odkrywca 1 (288) 2023
• Konspiracja warszawska 1939-1944
• Współczesne samoloty bojowe i śmigłowce Rosji
• Niemieckie mundury II Wojny Światowej
• Spadkobiercy Mieszka, Kościuszki i Świerczewskiego
• Wspomnienia 1906-1956
• Sprawa granic Polski na konferencji pokojowej w Paryżu 1919 r.
Recenzje
Brak recenzji tej pozycji |